piątek, 14 grudnia 2012

Zakazana miłość III


Caroline :

Po rozmowie z Eleną , ta odprowadziła mnie do samochodu i przytuliła uśmiechając się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech. Byłam szczęśliwa, że odzyskałam przyjaciółkę. W końcu znałam Elenę odkąd pamiętam. Byłyśmy jak siostry. Nieważne co by się działo, ona zawsze starała się przy mnie być...
- Dzięki Caroline. Za to, że przyszłaś i pierwsza wyciągnęłaś rękę na zgodę. - Powiedziała do mnie Elena. Widziałam szczerość i wzruszenie w jej oczach.
- Elena, ja po prostu nie mogłam cię stracić... - Powiedziałam uśmiechając się. Już otworzyłam usta by coś powiedzieć, gdy poczułam zapach wampira. Wampira, którego nie znałam. Nie wiedziałam kto to, a miałam jakieś złe przeczucia. Spojrzałam na przyjaciółkę ze strachem.
- Idź do domu i zadzwoń do Damona, Stefana, Bonnie... obojętnie ! Byle szybko, bo nie wiem czy dam sobie sama radę. - Wyrzuciłam siebie szybko i pchnęłam Elenę w stronę domu a ta posłusznie wbiegła i zamknęła drzwi. Dzięki wampirzym zmysłom mogłam doskonale słyszeć jak ze strachem przewraca dom do góry nogami szukając telefonu, jak wybiera jakiś numer, jak szybko bije jej serce. Wzięłam głęboki wdech i napięłam wszystkie mięśnie. Starałam się jak najlepiej przygotować na ewentualną walkę, bo wątpiłam w pokojowe zamiary naszego gościa. Nagle poczułam mocne szarpnięcie w tył, za włosy. Wylądowałam na ziemi. Głośno warknęłam i szybko, jak na wampira przystało, zaczęłam się bronić. Jednak ten ktoś był o wiele silniejszy, cholera ! Kto to mógł być ?! Wszystkie moje próby pokonania przeciwnika poszły na marne bo ostatnie co zobaczyłam to strzykawka w moim ręku. Potem była tylko ciemność i ból. Jakbym paliła się od środka.

Klaus :

Słuchając rady Caroline, po prostu wróciłem do domu, umyłem się i położyłem spać. Śniłem o niej... O Caroline. Była moja, kochała mnie, a ja kochałem ją. Wpiłem się w jej delikatne usta z dziką namiętnością. I wtedy właśnie wróciłem do rzeczywistości. Otworzyłem oczy. Wampiry szybko trzeźwieją, więc teraz został mi jedynie potworny ból głowy. Ale zaraz zaraz, coś musiało mnie obudzić w środku nocy. Uświadomiłem sobie, że ktoś strasznie dobija się do drzwi. Bum bum i bum. W kółko. Westchnąłem ciężko, włożyłem spodnie i ruszyłem wampirzym tempem na dół. Nawet nie marnowałem czasu na koszulkę. Otworzyłem drzwi nieźle wkurzony. Zanim zobaczyłem kto się do nich dobija zdążyłem wymamrotać coś o tym, że prywatności we własnym domu nie mam. No ale widok przed moimi oczyma, zdziwił mnie całkiem poważnie. Stała tam cała ta zgraja obrońców Eleny, a nawet ona sama. Ale wyglądali na... spanikowanych ? Tak, to chyba dobre słowo. Postaram się być uprzejmy, to może szybko dadzą mi spokój.
- Słucham ? Macie do mnie jakąś poważną sprawę, że budzicie mnie o tej godzinie ? - Zapytałem z wymuszonym uśmiechem.
- Musisz nam pomóc ! - Krzyknęła Elena płaczliwym głosem.
- O nie nie nie, ja nic nie muszę. A już w szczególności nie muszę... - Zacząłem mówić.
- Słuchaj, chodzi o Caroline ! Błagam, pomóż nam ! Ktoś ją zaatakował i porwał ! - Wykrzyczała ta cała czarownica. Bonnie czy jak jej tam. O tak, ona to była nieźle wojownicza i odważna. Ale zaraz... Caroline... coś się stało Caroline !
- Cholera jasna ! - Krzyknąłem z przerażeniem i wyraźnym zdenerwowaniem w głosie. Wzbudziło to zdziwienie w całej grupie. Pobiegłem na górę, narzuciłem na siebie koszulkę i zbiegłem na dół.
- Ja to załatwię... - Mruknąłem. Ledwo nad sobą panowałem. Nie chciałem, żeby pozostali zauważyli jak reaguje na Caroline... Ale w tej chwili miałem to gdzieś. Gdyby coś jej się stało, nie przeżyłbym tego. Byłoby o jednego pierwotnego mniej na tym świecie. Po krótkiej rozmowie z Eleną, czyli świadkiem zdarzenia, znalazłem się pod domem Gilbertów i od razu poczułem zapach wampira. Był jakiś znajomy. Ruszyłem za tym zapachem. Doprowadził mnie on pod jakiś stary opuszczony dom. Z dużą siłą, potraktowałem stare drzwi bardzo brutalnie. Nie panowałem nad sobą. Kierował mną gniew. Ruszyłem na dół, do piwnicy. I wtedy zobaczyłem coś czego się kompletnie nie spodziewałem. Moja siostra Rebekah, z uśmiechem na twarzy, wylewała na ciało Caroline wywar z werbeny. Moja ukochana błagała o śmierć, wyglądała strasznie. Zabiję tą sukę ! Nim Rebekah, zdążyła zauważyć, chwyciłem leżący nieopodal kołek i wbiłem go prosto w jej serce. Upadła na ziemię a jej ciało zrobiło się nieruchome. Nie zważając na to, że wszędzie wokół Caroline jest werbena i że boleśnie mnie ona rani, rozwiązałem sznury które były wokół jej rąk i wziąłem blondwłosą na ręce.

***

Caroline :

Obudziłam się we własnym łóżku, wszystko mnie bolało. Wszystkie obrazy z tej koszmarnej nocy zaczęły do mnie powracać. Ta wariatka mnie najzwyczajniej w świecie porwała ! Ona była jakaś psychiczna ! Nic dziwnego, że nie poznałam jej pod domem Eleny. Jej zapachu nie pamiętałam, nie zwracałam nigdy na niego zbytniej uwagi. Błagałam ją, żeby dała mi spokój a ta z jeszcze większą radością mnie torturowała. Wszystko przez niego, przez Klausa. Nie chciała, żebym była w centrum jego uwagi. Podła jędza. Ale ten moment gdy zobaczyłam Klausa który z wściekłą miną wbija kołek we własną siostrę, poczułam się bezpiecznie. On przyszedł. Uratował mnie. Nie pozwolił by jego siostra mnie wykończyła. W dodatku gdy rozwiązywał sznury wokół mnie widziałam w jego oczach łzy. Ale on chyba nawet nie był ich świadomy. Był w zbyt wielkim szoku. Zasnęłam w jego ramionach gdy wynosił mnie z tej przeklętej piwnicy. Albo może zwyczajnie straciłam przytomność, nie jestem pewna. Otworzyłam niepewnie oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się po pokoju. Na podłodze leżał Klaus... To było dość dziwne. Leżał jedynie na poduszce wziętej z mojego łóżka. Spał jak zabity, wyglądał całkiem słodko. Byłam mu wdzięczna za uratowanie mi życia. A raczej uratowanie mojego istnienia, gdyż prawdę mówiąc ja już nie żyłam. Wygramoliłam się spod białej pościeli i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Gdy się odświeżyłam wróciłam do pokoju. Hybryda już nie spał, a jego oczy teraz były utkwione we mnie. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam koło niego na łóżku.
- Czemu to akurat ty mnie uratowałeś z rąk twojej przemiłej siostrzyczki ? - Zapytałam z nutką sarkazmu w głosie.
- Hmm... Bo to akurat do mnie zgłosiła się banda tych twoich przyjaciół. - Ostatnie słowo Niklaus dziwnie podkreślił.
- Ale po co to zrobiłeś ? - Wciąż dopytywałam.
- Ponieważ... Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą Caroline. Nie wiem dlaczego, ale odmieniłaś mój świat. Śmiem rzec, że prawdopodobnie się w tobie zakochałem. Wybacz tą szczerość, ale to moja nieodłączna cecha. - Powiedział pierwotny uśmiechając się lekko. Ale w jego oczach dostrzegłam niepewność i strach. Strach przed odrzuceniem. Spojrzałam na niego uważnie. Ale co jeśli to tylko jakaś jego gierka, na koniec której mnie uwiedzie i zabije ? Może to dopiero wstęp. Klaus był agresywny, nieprzewidywalny... był mordercą, potworem, nie miał uczuć. Zabijał z zimną krwią wiele osób, bez mrugnięcia okiem, od tak. Zabił tyle osób które znałam. Wyrządził nam wszystkim tyle krzywdy ! O nie... nie dam się nabrać na tą jego wielką odmianę. To pewnie jakaś ściema !
- Klaus... wynoś się stąd ! Nie dam się wciągnąć w twoją jakąś... chorą grę ! Nie jestem aż taka głupia mój drogi. Ty, ty... Ty jesteś potworem ! Mordercą ! Wymordowałeś pół tego miasta bez mrugnięcia okiem ! Chciałeś pozbawić życia moją przyjaciółkę, tylko po to by stworzyć te swoje popieprzone mutanty ! Idź stąd ! - Krzyczałam ze strachem i złością. Łzy spływały mi po twarzy, sama nawet nie wiem czemu... Hybryda chyba stał się dla mnie kimś ważnym, ale to nie mogło wyjść na jaw. To nie miało prawa bytu. On wciąż jest, był i będzie Klausem, tym złym. Spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich wściekłość i chyba... smutek. Ale wściekłość przede wszystkim. W mgnieniu oka przygwoździł mnie do ściany i złożył na moich ustach pocałunek. Nigdy nie czułam czegoś podobnego... Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie, odepchnęłam na bok realizm i moje wcześniejsze deklaracje. Ale nim zdążyłam zupełnie zapomnieć się w tym pocałunku, Niklaus odsunął się, szepnął krótkie "Przepraszam" i już go nie było.  Usiadłam na podłodze i zaniosłam się płaczem. To wszystko było bez sensu... A najgorsze że właśnie zauważyłam Elenę, stojącą w drzwiach mojego pokoju. Widać było, że jest zszokowana.
- Długo tu jesteś ? - Zapytałam niepewnie.
- Dość długo żeby zobaczyć co się tu wyrabia... Serio Caroline ? Klaus ? Ty i Klaus ? Co to ma być ? - Zapytała przyjaciółka zrezygnowana. Ja tylko westchnęłam ciężko.

Klaus :

Zaniosłem Caroline prosto do jej domu. Musiała się zregenerować, więc zwyczajnie położyłem ją na łóżku, opatuliłem pościelą a sam chwyciłem jedną z poduszek. Byłem zmęczony, ale nie mogłem stąd odejść. Musiałem zostać, zobaczyć czy na pewno wszystko będzie w porządku. Wampirzyca wyglądała pięknie jak zwykle. Schyliłem się ostrożnie i musnąłem jej czoło swoimi wargami. Wziąłem głęboki oddech napawając się jej zapachem. Drugiej takiej okazji do podziwiania Caroline, nie będę miał. Niestety. Nie mając nic więcej do roboty, położyłem się po prostu na podłodze i zasnąłem.  Obudziłem się dopiero rano. Nie bardzo wiedziałem która godzina i zajęło mi chwilę zanim zorientowałem się gdzie w ogóle jestem. Gdy już oprzytomniałem podniosłem się z zimnych paneli. No pięciogwiazdkowe warunki to nie były. Ale to nie było ważne. Spojrzałem na łóżko, było puste. Usłyszałem szum wody - Caroline na pewno bierze prysznic. Usiadłem na łóżku i postanowiłem na nią poczekać zanim wrócę do siebie. Po chwili zjawiła się blondwłosa bogini. Wyglądała już o niebo lepiej niż wczoraj, odzyskała siły. Wlepiłem w nią wzrok. Usłyszałem jak bierze głębszy oddech i siada obok mnie.
- Czemu to akurat ty mnie uratowałeś z rąk twojej przemiłej siostrzyczki ? - Zapytała mnie. Chyba usłyszałem sarkazm w jej głosie.
- Hmm... Bo to akurat do mnie zgłosiła się banda tych twoich przyjaciół. - Na ostatnie słowo wywarłem duży nacisk. Cóż, po prostu uważałem, że źle traktowali Caroline. Nigdy w życiu nie nazwałbym ich przyjaciółmi, na jej miejscu.
- Ale po co to zrobiłeś ? - Nie dawała za wygraną. Zebrałem się na odwagę.
- Ponieważ... Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą Caroline. Nie wiem dlaczego, ale odmieniłaś mój świat. Śmiem rzec, że prawdopodobnie się w tobie zakochałem. Wybacz tą szczerość, ale to moja nieodłączna cecha.- Ostatnie zdanie dodałem jedynie po to by nie dać po sobie poznać, jak bardzo uczuciowy potrafię być. Chciałem tym stwierdzeniem, nieco odwrócić jej uwagę od reszty. Tymczasem ta krucha istota siedziała i biła się z myślami. Szkoda, że nie mogłem ich odczytać. Tak bardzo się denerwowałem, co za chwilę z siebie wyrzuci.
- Klaus... wynoś się stąd ! Nie dam się wciągnąć w twoją jakąś... chorą grę ! Nie jestem aż taka głupia mój drogi. Ty, ty... Ty jesteś potworem ! Mordercą ! Wymordowałeś pół tego miasta bez mrugnięcia okiem ! Chciałeś pozbawić życia moją przyjaciółkę, tylko po to by stworzyć te swoje popieprzone mutanty ! Idź stąd ! - Zaczęła krzyczeć z wściekłością. No tego to się nie spodziewałem... Wściekłem się nie na żarty. Ale nie na Caroline, nie za to co powiedziała. Raczej byłem wściekły na samego siebie. Dopiero teraz doszły do mnie moje czyny, doszło do mnie kim jestem. Naprawdę jestem potworem. Miała racje... Nie mogąc się powstrzymać przygwoździłem z wampirzą siłą Caroline do ściany. Złożyłem na jej ustach dziki, namiętny pocałunek. Ten ostatni, to jedyne co mi pozostało. Musiałem zniknąć z jej życia, nie było w nim miejsca na takiego krwiopijce jak ja. Oderwałem swoje usta od ust wampirzycy. Przez chwilę miałem wrażenie, że patrzy na mnie z miłością. Ale odepchnąłem od siebie tą fałszywą myśl.
- Przepraszam... - Szepnąłem wprost do jej ucha i po prostu stamtąd wybiegłem. Pognałem przed siebie, nie planowałem co dalej. Byle biec.
----------------------------------------------------------------------------
No i kolejny rozdział . :) Długi jest, ale jakoś tak nie miałam nic ciekawego do roboty więc postanowiłam coś napisać . No i właśnie to wyszło . Nie wiem czy jest to godne uwagi, opinię zostawiam wam . :D

7 komentarzy:

  1. świetny rozdział, naprawdę mi się podoba tak jak i cały blog :) życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ; )) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma co świetnie piszesz dziewczyno:) Uwielbiam blogi o Klausie i Caroline są po prostu świetne. Czekam na nn i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jej, dziękuję Ci bardzo, to wiele dla mnie znaczy . :)

      Usuń
  3. Nie no to jest świetne !!!
    Pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah oj Karolina Karolina, jakaś ty kochana . xd :*

      Usuń
  4. Rozwaliło mnie to o tych pieprzonych mutantach :D az zadławiłam się jabłkiem <3

    OdpowiedzUsuń