środa, 30 stycznia 2013

Zakazana miłość IX


Klaus :

Dłońmi napierałem na kołek by odepchnąć go od siebie ale była to wyrównana walka. Zarówno Madeleine jak i ja na niego napieraliśmy więc kołek tkwił wciąż w tym samym miejscu - przy mojej klatce piersiowej. Muszę przyznać, że niemiłosiernie się wbijał i zaczynałem już żegnać się z życiem. Spojrzałem z wściekłością na wampirzycę. Warknąłem przeciągle czując, że kołek przebił się przez skórę i przebijał się coraz głębiej. Nagle coś odrzuciło Madeleine do tyłu. Nim się zorientowałem Caroline wyciągnęła kołek z mojej klatki piersiowej (kołek który już ocierał się o moje serce) i wbiła go naprawdę szybko, prosto w serce Madeleine. Podniosłem się z podłogi lekko podtrzymując się pobliskiej ściany. Madeleine była martwa.
- Do reszty ci odbiło?! - Krzyknęła z furią Caroline. Podeszła do mnie z rękami na biodrach.
- Ciebie też miło widzieć, kochanie.
- Daruj sobie. - Skwitowała blondynka obrzucając mnie nienawistnym wzrokiem. Rozejrzała się wokół siebie. Chyba dostrzegła leżącą bez ruchu Elenę, ponieważ szeroko otworzyła oczy i wciągnęła ze świstem powietrze. Podbiegła z wampirzą szybkością do brunetki i klęczała nad nią nie wiedząc co robić.
- Nic jej nie będzie, nie musisz się martwić. Zaraz się obudzi. - Uspokoiłem Caroline.
- Nie musiałabym się martwić gdybyś nie wykorzystał mojej przyjaciółki dla własnych korzyści!
- Nie unoś się tak.
- Słucham?! - Wycedziła przez zęby wampirzyca po czym przygniotła mnie do ściany.
- Puść mnie, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę.
- Ugh! Jesteś obrzydliwy! - Wykrzyczała Caroline uderzając mnie w twarz. Uśmiechnąłem się pogardliwie.
- To wszystko? - Zapytałem uprzejmie, nie przerywając uśmiechu. Caroline nie odpowiedziała, zamiast tego wzięła przyjaciółkę na ręce jak niemowlę i wyszła z tego przeklętego domu nawet na mnie nie patrząc. Musiałem ją nieźle rozwścieczyć swoimi odzywkami. I to co powiedziałem jej zaledwie dzień wcześniej, na balu... Caroline jak nic mnie nienawidzi, to jest pewne. Westchnąłem ciężko. Faktem było, że Madeleine już nie żyła, ale na tym się nie kończyło. Mam wielu wrogów i jestem tego świadom. Sam ich sobie narobiłem... A to oznacza stałe niebezpieczeństwo dla Caroline. Gdyby ktoś chciał się na mnie zemścić, skrzywdził by niewątpliwie właśnie mojego anioła. Była moją słabością, a to można było łatwo wykorzystać, tak po prostu. Może powinienem się stąd wynieść? Wyjechać jak najdalej stąd, jak najdalej od problemów, od Niej... Pytanie brzmi: Czy dałbym radę? Będąc tutaj, udając drania który zabawił się Caroline, mógłbym przynajmniej obserwować ją, wiedzieć co się u niej dzieje. No cóż, muszę się poważnie nad tym wyjazdem zastanowić. Zszedłem myślami z powrotem na ziemię, po czym od razu wyszedłem na zewnątrz. Caroline podtrzymywała ramieniem chwiejącą się Elenę.
- Wszystko w porządku? - Zapytałem podchodząc do nich. Starałem się unikać wzroku blondynki.
- W porządku? W porządku?! Rany, ta wariatka mogła ją zabić, więc jak do cholery ma być w porządku?!
- Nie, Car, spokojnie. Nic mi nie jest, naprawdę. Czuję się dobrze. - Niepewnie powiedziała Elena. Caroline przyjrzała się jej bardzo podejrzliwie.
- Stajesz po jego stronie? W ogóle co to miało być? Od kiedy to ty mu pomagasz w czymkolwiek? - Wypytywała wampirzyca. Spojrzałem Elenie w oczy. W sumie, i mnie dziwiło, jej spokojne zachowanie. Po tej małej brunetce to bym się raczej spodziewał jakiegoś rozpaczliwego łkania, krzyków, szlochania i tym podobne. A potem by zaczęła się okropnie przejmować czy aby na pewno Caroline nic się nie stało. To zachowanie bym zrozumiał, ale tego co było teraz, nie rozumiałem ani trochę.

Caroline :

- Nie staję po żadnej stronie, to nie o to chodzi... Zresztą, muszę już wracać Caroline. Damon na pewno odchodzi od zmysłów, martwi się. - Powiedziała Elena i ruszyła do mojego samochodu zaparkowanego kawałek dalej. Nie wierzyłam w to co słyszę. O co w tym wszystkim u diabła chodziło? Elena i Klaus którzy współpracują? To nie trzymało się kupy, coś było nie tak. Muszę jakoś później wypytać Elenę, wyciągnąć od niej ile się da. Tak to ja tego nie zostawię. Koniec kropka. Tymczasem stałam naprzeciw Nika, który jakby unikał mojego spojrzenia. Przyjrzałam mu się. Miał na sobie ciemne jeansy i szary podkoszulek przylegający do ciała. Było dokładnie widać rzeźbę jego torsu, umięśnione ramiona, brzuch, ręce... Włosy jak zwykle były w delikatnym nieładzie. Lubiłam to. Pachniał wodą kolońską, czułam to bardzo dokładnie, zapach przyprawiał mnie o dreszcze. Właśnie tak Klaus pachniał gdy zrywał ze mnie sukienkę w mojej własnej sypialni... Oh, musiałam przestać! Klaus to podły drań i w dodatku morderca. Szkoda na niego czasu. Obrzuciłam go wzrokiem jeszcze raz.
- Do widzenia. - Pożegnałam się chłodno. Już miałam się odwrócić i iść do samochodu gdy zatrzymał mnie głos Klausa.
- Caroline, poczekaj chwilkę... - Zaczął niepewnie. Widać było po jego twarzy, że bił się z myślami. - Myślę, że powinienem ci coś wytłumaczyć i cię przeprosić...
- To nie ma znaczenia. Nie mam ochoty na dalszą rozmowę. - Zakończyłam tę wymianę zdań. Nie chciałam niczego więcej wiedzieć. Zranił mnie, po prostu. Chciałam zapomnieć, że on w ogóle istnieje. Taki był plan, i miałam chęć go zrealizować. Odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam do samochodu zostawiając za sobą echo niesione przez stukot moich szpilek. Wsiadłam do auta po czym odjechałam z tego okropnego miejsca rzucając hybrydzie ostatnie spojrzenie. W jego oczach dostrzegłam dziwny błysk, jednak nie zdążyłam się nad tym zastanowić bo musiałam się skupić na drodze. Jechałyśmy z Eleną w milczeniu. Żadna z nas nie miała ochoty się odzywać. W oku zakręciła mi się łza ale pośpiesznie ją otarłam. Odwiozłam Elenę i sama pojechałam do siebie. W domu przywitał mnie piękny zapach gotowanego jedzenia. Weszłam do kuchni i zobaczyłam mamę stojącą przy kuchence, właśnie mieszała tajemniczą zawartość patelni. Widząc moje zaskoczone spojrzenie uśmiechnęła się szeroko.
- Dobrze, że już wróciłaś. Pomożesz mi?
- Jasne. - Odpowiedziałam podchodząc do mamy. Uścisnęłam ją mocno i zabrałam się do pomocy. Przynajmniej tak mogłam odciąć się od natrętnych myśli.

Klaus :

Podszedłem do komody na której stała szklanka pełna burbonu z lodem. Pociągnąłem spory łyk i zabrałem się do pakowania reszty rzeczy. Biegałem po sypialni zabierając kolejne rzeczy i pakując je do dość sporych rozmiarów walizki. Wyjazd był najlepszym rozwiązaniem, a przynajmniej do takiego doszedłem wniosku. Żyjąc tu narażałem Caroline na niebezpieczeństwo. Nie wytrzymałbym długo ignorując ją. Prędzej poleciał bym do niej i wyśpiewał o co tak naprawdę chodzi, byle tylko móc z nią porozmawiać, dotknąć jej... A tak nie mogło się stać. I to mnie denerwowało najbardziej. Drugi raz w moim całym długim życiu, o ile można nazwać to życiem, spotkałem kobietę do której poczułem coś tak niesamowitego. I po raz drugi był to błąd, duży błąd.
- Nik, co ty u licha wyrabiasz?! - Krzyknęła Rebekah.
- Na miłość boską! Nie potrafisz pukać? - Zapytałem wściekle po czym niechętnie odwróciłem się w stronę siostry.
- Odpowiedz na moje pytanie.
- Dobrze. Więc, jakbyś nie zauważyła, pakuje się. Chyba wiesz na czym to polega, prawda?
- Zostawiasz mnie tu samą? Dlaczego?
- Muszę wyjechać i tyle. Nie praw mi teraz żadnych ckliwych kazań o siostrzanej miłości.
- Ale Nik...
- Przepraszam. - Powiedziałem spokojniej. Zamknąłem walizkę i minąłem Rebeke w progu. W wampirzym tempie znalazłem się na dworze. Walizkę wrzuciłem do bagażnika, po czym zasiadłem za kierownicą. Odjechałem z piskiem opon, chcąc jak najszybciej zostawić wszystko za sobą.
-------------------------------------------------------------------------------------
No i jest nowy rozdział . To już dziewiąty ... Jeju, to moje najdłużej trwające opowiadanie, normalnie jestem z siebie dumna . xd Ale bardziej jestem dumna z tych co moje wypociny komentują, bo ja sama tego nie potrafię zrozumieć . Jak dla mnie mój blog jest okropny . Ale mimo to, czytając każdy komentarz z osobna, czuję takie ciepło w środku . Uwielbiam to, jesteście kochani, naprawdę . <3 <3 <3 <3 Nie wiem jak za to wszystko dziękować nawet ... :* Przepraszam za zaległości w komentowaniu waszych blogów . Najpóźniej pojutrze postaram się to wszystko nadrobić . Przeczytam wszystkie moje ukochane blogi i skomentuję . <3 Wcześniej po prostu nie miałam na nic ochoty i dopiero teraz chęci do życia mi powróciły . xd Miłego czytania . ;) ;* ;* ;*

17 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, ale końcówka bardzo smutna. Niech Klaus wróci jak najszybciej. ;))
    http://porywy-serca.blogspot.com/
    http://sentirsi-sempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie to tak długo niepisać rozdział jak zwykle super

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiesz Klaus wyjeżdża i zostawia Caroline samą. Niech mi w tej chwili wraca i wszystko wyśpiewa błagając o wybaczenie na kolanach. Rozdział jak zwykle świetny.

    OdpowiedzUsuń
  4. extra kłótnia między Caroline i Klausem :D rozdział jak zawsze świetny :D masz talent :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham twojego bloga i CIEBIE<3. Dodawaj częściej! :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :D Caroline ratująca Klausa byłą boska :) Tylko dlaczego takie smutne zakończenie, ale to dobrze bo będzie sie więcej działo :D I ostatni raz piszę, że nie masz nazywać swojego bloga wypocinami bo jest nieziemski :D Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :) Pozdrawiam i życzę weny ;*****

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominuję cię do Liebster Award, gratuluję, pytania u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. nominowałam Cię do Liebster Award, pytania w najnowszej notce u mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominuję cię do Liebster Award, gratuluję, pytania u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś genialna. Ten blog jest jednym z moich ulubionych :D

    OdpowiedzUsuń
  11. piszesz coraz to lepiej! świetny rodział! wszystko jest ekstra tylko ta końcówka.. niech Klaus szybko wraca :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a i ładnie proszę o kolejny rozdział! :>

    OdpowiedzUsuń
  13. prosze cie pisz, pisz, pisz

    OdpowiedzUsuń
  14. u mnie pojawiła się nn więc zapraszam i pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. ŚWIETNY ROZDZIAŁ!! :3 KOCHAM TWOJEGO BLOGA JEST ŚLICZNY I TE OPOWIADANIE? ACH.. ;D zapraszam do siebie: http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  16. 26 year-old Speech Pathologist Kleon Ramelet, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Knapping. Took a trip to St Mary's Cathedral and St Michael's Church at Hildesheim and drives a Mercedes-Benz W196. rodzaj kontaktu

    OdpowiedzUsuń