piątek, 15 lutego 2013

Zakazana miłość X


Caroline :

    Niepewnie otworzyłam zaspane oczy. Rozejrzałam się wkoło. W pokoju panował mrok, więc musiał być środek nocy.
    - Nie miałam się kiedy obudzić? - Mruknęłam sama do siebie, zirytowana działaniem mojego mózgu.
Naprawdę chciałam pospać, jak najdłużej, byle tylko żyć w błogim świecie nieświadomości.
    Poczułam wibracje pod głową. Ze zdziwieniem wyciągnęłam spod poduszki telefon.
    A więc, to było przyczyną mojego krótkiego snu. Jasne światło wyświetlacza nie było zbyt dobre dla moich oczu. Zmrużyłam oczy starając się przyzwyczaić je do jasności. Po chwili bez problemu zobaczyłam wyświetlacz. Dochodziła trzecia a ja miałam 28 nieodebranych połączeń od Eleny. Ta dziewczyna już do reszty postradała zmysły?!
    Niechętnie nacisnęłam zieloną słuchawkę i po jednym sygnale dziewczyna już odebrała.
    - Eleno czemu do mnie wydzwaniasz o tej porze?
Ziewnęłam przeciągle.
    - Caroline, ja powinnam ci to powiedzieć wcześniej ale nie byłam co do tego przekonana... no i tak jakoś wyszło...
    - To może po prostu powiedz to co chcesz powiedzieć?
    - No bo widzisz...
    -  Kontynuuj no!
    - Ja pomagałam Klausowi zabić tą "dziewczynę" dzisiaj, ponieważ ona zaś chciała zabić ciebie.
Milczałam, nie wiedząc co powiedzieć. Zszokowało mnie.
    - No i... jak na to zareagowałaś?
Dalej milczałam. Usłyszałam jak Elena głośno wypuszcza powietrze z płuc. Była zniecierpliwiona.
    - Słuchaj, pierwszy raz w życiu, miałam wrażenie, że Klaus robi coś dobrego. On cię chronił. On uważa, że przy nim nie będziesz nigdy bezpieczna. Rozmawiałam z nim. Albo to raczej on rozmawiał ze mną, bo ja nie chciałam go w ogóle słuchać, już prędzej wbiłabym w niego kołek. Ale żebyś usłyszała jak on wypowiadał twoje imię... Z taką... czułością czy coś. Jak Damon gdy mówi o mnie. Wiesz o co mi chodzi, prawda? No i właśnie dlatego w ogóle z nim rozmawiałam. Bo mnie to zdziwiło. Nikomu o tym nie mówiłam, bo wiem, że nie chcesz żeby ktokolwiek poza mną wiedział o tym, co się między wami dzieje... Pewnie Bonnie by go zabiła swoimi czarami, czy coś...
    - Bredzisz, bredzisz kochana. Daj mi spać. - Powiedziałam stanowczo i się rozłączyłam.
    Klaus nie istniał, koniec tematu. Jakieś głupie gadanie Eleny nie było w stanie tego zmienić. Zresztą, nie rozumiem nawet po co ona mi to powiedziała. Nagle polubiła Klausa? To niech może założy jakiś jego fanklub i po problemie! Ha ha ha, na pewno połowa miasta by się do niego zapisała. Chociaż w sumie... pewnie wiele kobiet by się zapisało. W końcu Nik jest przystojny, i to jak! Pewnie by do niego wydzwaniały, namawiały na spotkanie, oferowały gorącą noc... Ugh! Chyba bym je zabiła! Zresztą o czym ja w ogóle myślę. To chore i tyle. Powinnam pójść spać. Zdecydowanie pójść spać. Ale co jeśli ta scena którą odegrał na balu była tylko po to by mnie faktycznie chronić? Może od tego się zaczęło? Jakie to ma w sumie znaczenie... Żadne.
    Szufladkę z napisem Klaus, muszę zamknąć na klucz.

Klaus :

    - Witam. Są jakieś wolne pokoje? - Zapytałem niską brunetkę stojącą naprzeciw.
    - Ależ oczywiście. Pokój 207... - Kobieta zaczęła szukać odpowiedniego klucza. - O! Proszę bardzo. - Dokończyła, podając mi klucz.
    - Dziękuję.
    - Na ile chcę się pan zatrzymać?
    - Jeszcze nie mam stu procentowej pewności.
    - Dobrze, w takim razie proszę się tutaj podpisać. - Nakazała brunetka podając mi długopis i wskazując odpowiednie miejsce na kartce.
Posłusznie podpisałem używając oczywiście fałszywego imienia i nazwiska. Od teraz byłem niejakim Willem Sparksem.
    Odłożyłem na blat długopis i ruszyłem z walizką szukać pokoju. Już po chwili leżałem na wygodnym łóżku popijając whisky. Dobrze, że mieli tu bar. W razie czego mogłem po prostu zejść i kupić alkohol.
    Szklanka za szklanką, opróżniałem drugą już butelkę trunku. Kręciło mi się w głowie, to trzeba przyznać, ale lubiłem to. Zero zmartwień, tylko cudowny smak whisky w moich ustach.
    No i kto powiedział, że życie nie może być piękne?

***

    - Kolejkę czystej. - Rzuciłem do barmana stojącego za blatem.
Przyjrzał mi się z powątpieniem ale posłusznie rozlał do kieliszków wódkę.
    Pierwszy kieliszek.
    Rozejrzałem się wokoło. Trochę męczyło mnie pragnienie, to trzeba przyznać. Dostrzegłem całkiem apetyczną blondynkę.
    Drugi kieliszek.
    Wstałem i ruszyłem zdecydowanym krokiem w jej kierunku. Uśmiechnąłem się zalotnie.
    - Może zechciała by się pani przysiąść? - Zapytałem uprzejmie po czym wskazałem dłonią na wolne miejsca przy barze.
    - Jessica. - Odpowiedziała dziewczyna podając mi rękę.
Jak na dżentelmena przystało, złożyłem na jej dłoni delikatny pocałunek. Uśmiechnęła się.
    - Więc jak będzie?
    - Chyba dam się namówić. - Zgodziła się blondynka i usiadła koło mnie na barowym stołku.
    - Napijesz się czegoś? - Zapytałem.
    - Może jednego drinka.
    - Poproszę jednego drinka dla tej pięknej blondynki. - Zawołałem w kierunku barmana. Miał niezbyt zadowoloną minę. Trzeci kieliszek poszedł w ruch.
    - A więc, co tu robisz Jessica?
    - Siedzę przy barze z nieziemsko przystojnym facetem i popijam drinka.
Zaśmiałem się, a ona po chwili zrobiła to samo.
    Czwarty kieliszek został opróżniony, a po nim ostatni - piąty. Pokazałem barmanowi gestem, żeby polał jeszcze jedną kolejkę.

***

    Wargami przejechałem po szyi dziewczyny. Siedziała na moich kolanach oddychając ciężko. Moje wargi na jej ciele doprowadzały ją do szaleństwa.
    Och, jaka szkoda, że miałem ją już za moment zabić. Ale najpierw mogę się przecież trochę zabawić. Poprawka: nie mogłem. Mimo stanu w jakim byłem, a byłem niewątpliwie schlany, mimo sytuacji w jakiej się znajdowałem... Caroline. Po prostu nie mogłem ze względu na nią.
    Jezu, gadam jak jakiś skończony idiota i frajer.
    Sfrustrowany bez żadnego uprzedzenia wgryzłem się w ciepłą pulsującą tętnicę w szyi Jessici. Ciepła lepka ciecz gładko przepływała po moim gardle i przynosiła niesamowitą ulgę, podniecenie.
    Po dłuższej chwili dziewczyna bez życia opadła w moich ramionach. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i przyjrzałem się jej.
    - A byłaś taka ładna... - Mruknąłem smętnie i tak po prostu, od niechcenia, zrzuciłem dziewczynę z siebie.
Opadła na podłogę jak szmaciana lalka.
    Eh, muszę teraz coś zrobić z ciałem. Co zrobić, jak się chcę jeść to i sprzątać po sobie trzeba.
    Wziąłem nieżywą blondynkę na ręce i wyskoczyłem z nią przez okno. Ciało wrzuciłem do jakiegoś dołu niedaleko rzeki. Kiedyś ktoś je na pewno znajdzie i rozpocznie się afera z jakimś seryjnym gwałcicielem mordercą czy coś w tym stylu.
    Normalka.

Caroline :

    - Bonnie, potrafisz za pomocą czarów, odnaleźć kogoś? Powiedzieć nam gdzie ten ktoś jest? - Zapytała czarownicę Elena.
Patrzyłam na nie z rosnącym zdenerwowaniem. Obcasem wystukiwałam nerwowy rytm.
    Musiałam się dowiedzieć gdzie wyjechał Klaus, a jego siostra tego nie wiedziała. A przynajmniej tak mi powiedziała gdy pod wpływem impulsu zjawiłam się w ich domu. Chciałam sobie to wszystko z nim wyjaśnić.
    Bo jeżeli Nik, faktycznie zrobił to tylko po to by mnie chronić to ja nie mogłam mu na to pozwolić. Jedyne o czym teraz myślałam, to żeby powiedział mi, że to co mówił wcześniej, było kłamstwem, żeby mnie przytulił... No cokolwiek.
    Wróciłam na ziemię. Bonnie machała jakimś "wisiorkiem" nad jakąś dużą kartką.
    Podeszłam bliżej.
    Machała tym czymś nad mapą. Urosła we mnie nadzieja, że to może się udać.
Poczułam też nieprzyjemny ścisk w żołądku - efekt uboczny stresu i denerwowania się.
    Wahadełko opadło z hukiem.
    - Jest w San Francisco... Jednak jeszcze trochę potrwa zanim ustalę dokładny adres. Ale po co szukacie Klausa? To niebezpieczne! - Powiedziała Bonnie.
    - Musisz nam zaufać. - Odpowiedziała Elena.
    - Jadę tam. Wyślijcie mi sms-a z dokładnym adresem, okej? - Rzuciłam przez ramię wychodząc z domu przyjaciółki.
    - Okej! - Krzyknęła Elena tak żebym ją usłyszała.
Czym prędzej wskoczyłam do auta i ruszyłam we wskazanym kierunku. Dobrze, że miałam GPS.
-----------------------------------------------------------------
No i jest nowy rozdział . Wybaczcie, że tak późno ale miałam problemy z dostępem do internetu . Cóż, następne dwa rozdziały mam już napisane . :) Dziękuję za wszystkie komentarze ! <3 :* Uwielbiam je czytać . Cóż, cieszę się, że odwiedzacie mojego bloga bo to największa radość na świecie . :)

6 komentarzy:

  1. extra rozdział jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. wielbię cię! Dodawaj częściej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) Jestem ciekawa rozmowy C i K jak się spotkają ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super, czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny blog => świetny rozdział :3 zapraszam na mojego bloga, na razie jest prolog i kończę 1 rozdział. :)) http://this-kind-of-love-never-dies.blogpost.com

    OdpowiedzUsuń